niedziela, 15 września 2013

Poznajcie Helmuta

W życiu każdej kobiety nadchodzi kiedyś TEN dzień, gdy stwierdza, że jest gotowa na poszerzenie rodziny. Mój nadszedł tydzień temu, w zeszłą sobotę. Decyzja została poprzedzona dyskusją z P., moją mamą i... serią pytań do pani weterynarz Kazi, chcieliśmy bowiem mieć pewność, że ciziunia będzie przygotowana na pojawienie się "rodzeństwa". Tak, dobrze się domyślacie, postanowiliśmy wziąć drugiego kota.



Na szczęście Kazia miała wszystkie niezbędne szczepienia, podczas wakacyjnych spotkań całkiem dobrze dogadywała się z kotem mojej mamy, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby w każdej chwili przygarnąć nowego futrzaka.

Czym się kierowaliśmy? Ostatnio mało bywamy w domu (dużo pracy, zajęcia dodatkowe, nieco kulturalnych wypadów, dbanie o kondycję fizyczną, itd), a Kazia się sama nudzi. Chcieliśmy zapewnić jej towarzystwo...

Plan był taki: bierzemy małego kociaka, rudą dziewczynkę. Przeszukaliśmy ogłoszenia na różnych portalach. Kociaków wszędzie mnóstwo - mniejszych, większych, od osób prywatnych i od fundacji. Ale nigdzie rudej dziewczynki. Weszliśmy na stronę schroniska, gdzie znaleźliśmy informację, że kociaków ci u nich dostatek. Zamiast marnować czas w internecie, postanowiliśmy po prostu pojechać i wybrać jakiegoś maluszka. "Nawet, jeśli nie będą mieć rudych, z pustymi rękami nie wyjedziemy" - pomyśleliśmy.

Nie pomyliliśmy się. Już na wejściu do schroniska spotkaliśmy pana, który przywiózł całą kocią rodzinkę. Kotki były jednak biało - pręgowane, czyli takie jak Kazia, a takiego rodzeństwa dla ciziuni nie chcieliśmy. W kociarni natomiast wybór był większy. Rudych oczywiście brak. W oko wpadł nam jednak mały czarno-biały kotek. Okazało się, że chłopczyk. Gdy wzięliśmy go na ręce sprawa była przesądzona. Maluszek pojechał z nami do domu :)

Oto Helmut :)
i jego pierwsze dniu u nas - zdjęcia z mojego Instagramu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...